Zakład Wodociągów i Kanalizacji sp. z o.o. w Łodzi

Zawód woziwody i nosiwody w Łodzi

Kiedy nie było jeszcze miejskich wodociągów, to właśnie nosiwoda czy woziwoda zaopatrywał bogatszych łodzian w czystą wodę. Wiele kamienic nie posiadało na podwórkach studni, część studni w śródmieściu wysychała lub miejscy urzędnicy zamykali je z powodu skażenia wody bakteriami. Jedynym ratunkiem dla mieszkańców był zdrój u sąsiadów, woziwoda lub publiczna studnia. Tych ostatnich w centrum Łodzi nie było zbyt wiele. Kto miał studnię z czystą wodą, zbijał fortunę na jej sprzedaży, ale musiał też pilnować, żeby nie wyschła lub nie stała się łupem złodziei wody. Nosiwoda czy woziwoda najwięcej zarabiał zimą – podczas siarczystych mrozów. Wówczas to mieszkańcy śródmieścia całkowicie tracili dostęp do wody.

Wodę w kamienicach zapewniały podwórkowe studnie, z których pompowano ją najpierw do metalowych zbiorników na strychach budynków, by potem grawitacyjnie rurami wodociągowymi spływała dalej do mieszkań. Przy tęgich mrozach zamarzała woda gromadzona w tych metalowych zbiornikach, zamarzały rury dostarczające wodę do kranów w mieszkaniach i zdrojów w podwórkach. Mieszkańcy byli skazani na stanie godzinami w kolejkach do publicznych studni lub korzystali z usług dostawców wody. Ci oczywiście, przy tak gwałtownie rosnącym popycie na swoje usługi, podnosili ceny. Opłata za wiadro wody szybowała w górę. Z wodą wiązały się też inne zapomniane łódzkie zawody. Byli handlarze wrzątkiem, uliczni sprzedawcy wody gazowanej, lemoniady, herbaty, a także „fachowcy” dostarczający lód firmom i mieszkańcom. Pamiętajmy, że w czasach, gdy nie było jeszcze lodówek, żywność trzymano w specjalnych szafkach z lodem. Z kolei w browarach piwo trzymano w piwnicach – lodowniach. Tafle lodu pozyskiwano z zamarzniętych stawów w okolicach Łodzi. Zwożono je zimą do miasta.

Zawód nosiwody stopniowo zanikał wraz z rozbudową miejskiej sieci wodociągowej. Nosiwodę można było spotkać w tych dzielnicach, gdzie nie zbudowano jeszcze miejskiej sieci. Jako że woda w łódzkich kranach pojawiła się całkiem niedawno, to nosiwoda czy woziwoda miał popyt na swoje usługi jeszcze bardzo długo po II wojnie światowej. Podłączenie kolejnych budynków w Łodzi do miejskich wodociągów nie oznaczało jednak końca problemów mieszkańców z dostępem do wody. Za czasów PRL potrzeby zaopatrzenia w wodę zakładów włókienniczych były traktowane priorytetowo. To do nich najpierw kierowano wodę z miejskiej sieci. Brak wody w kranie czy ulicznym zdroju zdarzał się dość często. Rabunkowe korzystanie ze studni głębinowych przez zakłady włókiennicze skończyło się zanikiem wody w podziemnych warstwach. Konieczna była budowa rurociągów, którymi sprowadzano wodę z odległej od Łodzi o 50 km rzeki Pilicy. Obecnie nie ma problemów z zaopatrzeniem mieszkańców w wodę. Łodzianie mają w kranach wodę pochodzącą z 47. studni głębinowych. W niewielkim stopniu miasto korzysta z ujęcia wody w Tomaszowe Mazowieckim.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.